- Jezu nie tylko ty... - lamentował ZB9 kładąc głowę na moich kolanach.
- Czy ty aby nie przesadzasz? - zmierzyłam go wzrokiem.
- Czy ja wiem.. - wzruszył bezinteresownie ramionami. Widać że wcale go to nie ruszyło.
- Gdyby Andrea się o tym dowiedział... - przeleciałam wzrokiem każdego z siatkarzy. Po sekundzie totalnej ciszy w pokoju rozległ się śmiech.
- O czym miałbym się dowiedzieć? - wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi zakrywając tort i brudne talerzyki leżące na ziemi.
- Nie, nie o niczym. Tak sobie tylko... - próbował nas ratować Kurek.
- Dobra, dobra.. Już ja znam to wasze 'tylko' sobie. - mówiąc to ujął tylko w tzw. "króliczki".
- Co trenera tu sprowadza? - Kurek szybko zmienił temat.
- A no właśnie... O 17 mamy być na konferencji prasowej. - westchnął. - Niestety ale obecność obowiązkowa.
- No nie.. - Ignaczak opadł na moje łóżko. Chrząknęłam a on zerknął na mnie i wstał posyłając mi cwaniacki uśmieszek.
- Eh.. Znów napalone fanki będą się bić o mój autograf. - Zibi teatralnie przeczesał włosy.
- Hola, hola panie Bartman. - przywołałam go na ziemię. - Zdecydowanie stwierdzam, że masz bardzo niską samoocenę.
- Brawo Marysiu! Witamy w świecie, w którym trzeba zmierzać się z samouwielbieniem Bartmana. - zaśmiał się Anastasi. - Za pół godziny na holu. Jedziemy na jakies zakupy czy coś. - dodał otwierając drzwi. - Aha. Marysia ty też jedziesz. - wyszedł z pokoju.
- Co?! Ja?! Po co ja wam do szczęścia?! - no, nie wierze muszę jechać z nimi na konferencje. Co ja tam wodę będę podawać?
- Ekhm. Jesteś naszą fizjoterapeutką wiesz musisz z nami być. - powiedział Kurek siadając ponownie na ziemi.
- No wiesz, trzeba powiedzieć o naszym zdrowiu. Czy jesteśmy gotowi do gry i takie tam bzdety.. - dodał Bartman.
- Ale ja nie mam co ubrać. - skrzywiłam się.
- Myślisz że my mamy garniaki? - prychnął Igła.
- Za godzinę na holu. Jedziemy nabrać ciuchów na koszt PZPS! - z pokoju wyszedł Kurek za nim Nowakowski, Zagumny i Żygadło.
- Mówicie serio? - przeniosłam wzrok na resztę.
Oni jedynie kiwnęli głową przytakując. Posiedzieliśmy u mnie jeszcze jakieś dwadzieścia minut. Później wszyscy sie rozeszli po swoich pokojach i mieliśmy sie spotkać na holu. Za oknem pogoda już totalnie przestała sprzyjać. Uchyliłam okno a do pomieszczenia wleciała fala zimnego powietrza. Ciarki przeszły mi po plecach. Czym prędzej zamknęłam okno i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam ciuchy. Przebrałam się w łazience, upięłam włosy w niedbałego koka i wytuszowałam rzęsy. Narysowałam na górnej powiece kreskę i wysmarowałam usta pomadką.
Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi pokoju.
- Proszę! - krzyknęłam wychodząc z łazienki.
- No idziesz? - do pokoju wpadł Kurek.
- Jeju Bartek no idę idę. - wróciłam się po torbę, do której schowałam portfel i telefon.
- Proszę. - Bartek przepuścił mnie w drzwiach i oboje wyszliśmy z pokoju. Szybkim krokiem zbiegliśmy ze schodów na hol gdzie czekała już na nas reszta zespołu. Uradowani weszliśmy do autokaru i zajęliśmy swoje miejsca. Niestety mnie przypadło miejsce z wiecznie uradowanym Igłą, który i tak biegł jak popierdzielony po autokarze i śpiewał jakieś góralskie nuty.
Po dwudziestu minutach byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy pod dość dużym centrum handlowym. Weszliśmy do środka i podzieliliśmy się na grupy.
- To ja idę z Bartmanem, Nowakowskim, Żygadło i.. - zaczął Igła.
- Nie będę szedł z Tobą. - wtrącił Nowakowski.
- Ja idę z Kurkiem. - dodał Żygadło.
- Możecie przestać sie kłócić? - przerwałam im spory. - Ja idę sama, bo wy i tak zaczniecie wymyślać kiedy bedziecie chodzić ze mną po sklepie.. - pokręciłam głową.
- Spoko Marysiu ja idę z Tobą. - oznajmił Bartman.
- O nie, nie! Co dwie baby to nie jedna. –
prychnął Winiar i wszyscy zaczęli się śmiać.
- Dzięki Winiar, na Ciebie to zawsze
można liczyć. – Bartman położył mu dłoń na ramieniu i popatrzył na niego z
litością.
- Dobra, może chodźmy wszyscy razem? –
zaproponowałam. – Ja znajdę tylko dobra kieckę i buty i po sprawie. Gorzej z
wami… Czternaście garniturów to nie lada wyzwanie..
- Jestem za! – krzyknął uradowany Igła.
Reszta przytaknęła na moją propozycję.
- To super! Działamy. – chwyciłam Nowakowskiego
pod rękę i ruszyliśmy przed siebie.
- Ekhm. Jeszcze ja. – złapał mnie pod
rękę Kurek. Zaśmiałam się pod nosem.
Na początku zaczepiliśmy o męskie sklepy.
Większość porozsiewała się po wnętrzu a przy mnie został Winiarski, Żygadło i
Kubiak. Bacznie obserwowałam kto na co patrzy. Eleganci z tych siatkarzy.
- Łukasz, to będzie dobre. – podałam mu
koszulę. – Proponuję jeszcze te spodnie.
- Dzięki! – zabrał ode mnie rzeczy i udał
się w głąb przymierzalni.
Podobnie zrobiłam z Kubiakiem. Z nim było
najłatwiej bo był w miarę normalnego wzrostu. Szybko dopasowałam garnitur i gotowe. Przyszedł czas na Michała
W.
- Jak zwykle nic na mnie nie pasuje.. –
powiedział zdołowany.
- Spokojniutko. Coś się znajdzie. –
poklepałam go po ramieniu i zatopiłam się w wieszakach. Długo zajęło
sporządzenie idealnego zestawu ale nie
ma dla mnie mocnych.
- Marysia! Jesteś wielka. – ucałował mnie
i zabrał rzeczy.
- Ja się porozglądam naprzeciwko. –
odparłam i udałam się w kącik kobiet.
Weszłam do sklepu z sukienkami. Patrząc
po cenach nawet po 5 klientkach zarabiali fortunę. Podeszłam do kasjerki
prosząc ją o małe doradzenie. Niestety
jej propozycje były albo nieodpowiednie albo nie było rozmiarów. Podziękowałam
i wyszłam. Weszłam do następnego. Zrobiłam tak samo. Sytuacja znów się
powtórzyła i kobieta nie mogła mi pomóc. Zrezygnowana postanowiłam sama jeszcze
raz przeczesać wieszaki.
- Jak zwykle nic dla mnie nie ma. –
wyjękłam zrezygnowana.
- Ta będzie idealna. – usłyszałam męski głos.
Za mną stał Winiarski z piękną żółtą sukienką.
- Ojej, jaka ładna. – stwierdziłam po
głębszej analizie.
- Idź przymierzaj. – uśmiechnął się i
podał mi wieszak.
Wyszczerzyłam się i udałam się do
przymierzalni. Sukienka szyta na miarę! Idealnie pasuje. Czym prędzej się
przebrałam i wróciłam do Michała. Zapłaciliśmy za zdobycz i wróciliśmy do
chłopaków, którzy czekali na nas z zakupami. Mieliśmy już wychodzić kiedy
przypomniałam sobie o najważniejszym.
- Ej! Buty! – no tak zapomniałam o
butach. Odwróciłam się na pięcie i pognałam z Miśkiem do sklepu obuwniczego. Od
razu wpadły mi w oko czarne szpilki. Dobrałam odpowiedni rozmiar i wydaliśmy
kolejne pieniądze.
- Mam! – krzyknęłam podnosząc papierową
reklamówkę w górę.
- Super! To jedziemy. – Bartman objął
mnie ramieniem i wyszliśmy z centrum handlowego.
W ośrodku byliśmy po upływie ok. pół
godziny. Wszyscy wyszliśmy po schodach do góry i porozsiewaliśmy się po swoich
pokojach. Kiedy weszłam do siebie była 15:30. Położyłam sukienkę na łóżku a buty na ziemi. Rozebrałam się i postawiłam na gorącą kąpiel. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Na początek przemyłam siebie a później włosy. Wychodząc okręciłam się ręcznikiem. Ubrałam bieliznę i sięgnęłam po balsam, którym wysmarowałam całe ciało. Narzuciłam na siebie duży t-shirt należący do mojego braciszka. Co jak co ale męskie ciuchy najlepsze!
Wysuszyłam włosy i wyprostowałam je. Rozsmarowałam po twarzy podkład, narysowałam na powiece kreskę eyelinerem i wytuszowałam rzęsy.
- Marysia, gotowa? - do pokoju wszedł Winiarski.
- Jeszcze nie. Ubiorę się i git. - odparłam zabierając sukienkę z łóżka.
- Okej, poczekam.
Przebrałam się, wpięłam kolczyki i nałożyłam pomadkę na usta. Włosy opuściłam na ramiona i wyszłam. Michał stał z rekami w kieszeni i spoglądał za okno. Nie miałabym serca gdybym nie powiedziała, że wygląda cudownie. Kiedy tylko pojawiłam się w pokoju przeszył mnie wzrokiem i zawiesił oczy na twarzy.
- Miałem mówić jak długo można czekać, ale jak mam czekać na taką niespodziankę to warto. - odparł podchodząc do mnie. Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się mimowolne rumieńce.
- Oj tam. - machnęłam ręką i ubrałam szpilki.
- No! Teraz możemy pogadać. - zaśmiał się kiedy stanęłam przy nim. Szpilki czynią cuda. - Idziemy?
- Poczekaj wezmę tylko torebkę. - sięgnęłam po mały czarny kuferek i psiknęłam się perfum. - Idziemy.
Michał przepuścił mnie w drzwiach i wyszliśmy z pokoju. Na dół doszliśmy również w błyskawicznym tempie. Kiedy tylko pojawiliśmy się w holu chłopcy zaczęli gwizdać.
- Uuuu. Piękną mamy tą panią fizjoterapeutkę. - podsumował Kurek przełykając ślinę.
- Od początku wam mówiłem! - Zibi wypiął dumnie pierś i objął mnie ramieniem.
- Zibi czy ty.. Zresztą nie ważne. - zaśmiałam się kładąc rękę na jego biodrze.
- Dobra jedziemy. - zarządził AA a wszyscy posłusznie wsiedliśmy do autokaru.
Zajęłam miejsce obok Winiarskiego. A w prawdzie to on zajął miejsce obok mnie. Droga spod ośrodka do budynku, w którym mieliśmy konferencje trwała dosłownie 10 minut. Przed budynkiem nie walało się paparazzi w sumie to nie przecież gwiazdy hollywood'zkie. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do pomieszczenia, w którym czekało paru fotoreporterów, kamerzystów i grupka ludzi. Każdy z nas zajął przydzielone wcześniej miejsca i zaczęło się... Fala pytań uderzyła najpierw w naszego trenera a później odbijała się od zawodników.
- A jak pani ocenia szanse naszych siatkarzy na zdobycie medalu w mistrzostwach? - zaniemówiłam, pytanie było skierowane do mnie.
- Biorąc pod uwagę sprawność fizyczną chłopaków jestem przekonana, że jesteśmy w stanie zdobyć medal. Pf! Nawet złoto. - uśmiechnęłam się serdecznie.
- No własnie. Jak dyspozycja fizyczna siatkarzy? - odezwała się jedna z kobiet.
- Dyspozycja fizyczna? Z nią nie ma najmniejszego problemu. Nikt nie ma żadnej kontuzji co jest bardzo dobrą informacją. Wszyscy sumiennie przykładają się do treningów co będzie owocowało w meczach.
Jak na pierwszą konferencję dobrze poszło! Fotografowie zrobili nam jeszcze kilka fotek i uśmiechnięci od ucha do ucha opuściliśmy budynek. Usiedliśmy na swoich miejscach i pojechaliśmy. Niestety nie na długo cieszyliśmy się beztroską jazdą. Kierowca zjechał na pobocze.
- Co sie dzieje? - dało usłyszeć sie głos AA.
- Mamy małe kłopoty z silnikiem. Obawiam sie, że będziemy musieli poczekać na drugi autokar. - odpowiedział kierowca drapiąc się po głowie.
- Ależ nie ma problemu. My możemy iść na nogach. Dobrze nam to zrobi. - Zagumny podszedł na przód autobusu.
- Nie ma mowy. Po za tym komu by się chciało.. - przeciągnął Anastasi.
- Ale to świetny pomysł! Nawdychamy się tego spalskiego powietrza! To nam dobrze zrobi. - pełen entuzjazmu Krzysiek zaczął wymachiwać dłońmi.
- No dobra.. Ale nie szlajajcie się po barach. - dodał Andrea kiedy wychodziliśmy z autokaru. - Pilnujcie Marysi!
- Już my się nią zajmiemy! - dopowiedział Zibi przytulając mnie do siebie.
- Zibi przestań. - wyplątałam się z jego objęć.
- No przepraszam.
- No nie ma za co. - dźgnęłam go palcem w żebro co zdecydowanie go rozdrażniło. Zaczął mnie łaskotać. Co za idiota łaskocze na środku drogi dziewczynę i to jeszcze w obcasach!
- Pomóż mi! - szybko schowałam się za Winiarskim.
- Nawet Winiar Ci nie pomoże. - zaśmiał sie Bartman próbując mnie złapać ale Michał nie dał za wygraną.
- Zbyszek ogar. - klepnął go w plecy.
- No dobra.. Ale i tak masz przechlapane! - zagroził mi palcem i dołączył do Igły i Nowakowskiego, którzy zawzięcie dyskutowali.
- Dziękuję! - wspięłam się na palcach i cmoknęłam Michała w policzek.
- Chyba muszę częściej Cię ratować. - oboje się zaśmialiśmy.
_________________________
Mamy i drugi rozdział! Marysia złapała kontakt z naszymi złotkami
i wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Z powodu końca ferii co się wiąże ze szkołą następny rozdział nie
wiem kiedy będzie. Może jakoś w środę. Następne będą
dodawane raz w tygodniu lub dwa. W zależności
czy będę mieć czas. Na ten moment dziękuję, że tutaj wchodzicie
i życzę miłego czytania! :*
+ Resovia wygrała z Delectą! Jestem cholernie szczęśliwa :D
Teraz czas na finał z ZAKSĄ. zapowiada się ciekawie. :D
-
Wysuszyłam włosy i wyprostowałam je. Rozsmarowałam po twarzy podkład, narysowałam na powiece kreskę eyelinerem i wytuszowałam rzęsy.
- Marysia, gotowa? - do pokoju wszedł Winiarski.
- Jeszcze nie. Ubiorę się i git. - odparłam zabierając sukienkę z łóżka.
- Okej, poczekam.
Przebrałam się, wpięłam kolczyki i nałożyłam pomadkę na usta. Włosy opuściłam na ramiona i wyszłam. Michał stał z rekami w kieszeni i spoglądał za okno. Nie miałabym serca gdybym nie powiedziała, że wygląda cudownie. Kiedy tylko pojawiłam się w pokoju przeszył mnie wzrokiem i zawiesił oczy na twarzy.
- Miałem mówić jak długo można czekać, ale jak mam czekać na taką niespodziankę to warto. - odparł podchodząc do mnie. Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się mimowolne rumieńce.
- Oj tam. - machnęłam ręką i ubrałam szpilki.
- No! Teraz możemy pogadać. - zaśmiał się kiedy stanęłam przy nim. Szpilki czynią cuda. - Idziemy?
- Poczekaj wezmę tylko torebkę. - sięgnęłam po mały czarny kuferek i psiknęłam się perfum. - Idziemy.
Michał przepuścił mnie w drzwiach i wyszliśmy z pokoju. Na dół doszliśmy również w błyskawicznym tempie. Kiedy tylko pojawiliśmy się w holu chłopcy zaczęli gwizdać.
- Uuuu. Piękną mamy tą panią fizjoterapeutkę. - podsumował Kurek przełykając ślinę.
- Od początku wam mówiłem! - Zibi wypiął dumnie pierś i objął mnie ramieniem.
- Zibi czy ty.. Zresztą nie ważne. - zaśmiałam się kładąc rękę na jego biodrze.
- Dobra jedziemy. - zarządził AA a wszyscy posłusznie wsiedliśmy do autokaru.
Zajęłam miejsce obok Winiarskiego. A w prawdzie to on zajął miejsce obok mnie. Droga spod ośrodka do budynku, w którym mieliśmy konferencje trwała dosłownie 10 minut. Przed budynkiem nie walało się paparazzi w sumie to nie przecież gwiazdy hollywood'zkie. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do pomieszczenia, w którym czekało paru fotoreporterów, kamerzystów i grupka ludzi. Każdy z nas zajął przydzielone wcześniej miejsca i zaczęło się... Fala pytań uderzyła najpierw w naszego trenera a później odbijała się od zawodników.
- A jak pani ocenia szanse naszych siatkarzy na zdobycie medalu w mistrzostwach? - zaniemówiłam, pytanie było skierowane do mnie.
- Biorąc pod uwagę sprawność fizyczną chłopaków jestem przekonana, że jesteśmy w stanie zdobyć medal. Pf! Nawet złoto. - uśmiechnęłam się serdecznie.
- No własnie. Jak dyspozycja fizyczna siatkarzy? - odezwała się jedna z kobiet.
- Dyspozycja fizyczna? Z nią nie ma najmniejszego problemu. Nikt nie ma żadnej kontuzji co jest bardzo dobrą informacją. Wszyscy sumiennie przykładają się do treningów co będzie owocowało w meczach.
Jak na pierwszą konferencję dobrze poszło! Fotografowie zrobili nam jeszcze kilka fotek i uśmiechnięci od ucha do ucha opuściliśmy budynek. Usiedliśmy na swoich miejscach i pojechaliśmy. Niestety nie na długo cieszyliśmy się beztroską jazdą. Kierowca zjechał na pobocze.
- Co sie dzieje? - dało usłyszeć sie głos AA.
- Mamy małe kłopoty z silnikiem. Obawiam sie, że będziemy musieli poczekać na drugi autokar. - odpowiedział kierowca drapiąc się po głowie.
- Ależ nie ma problemu. My możemy iść na nogach. Dobrze nam to zrobi. - Zagumny podszedł na przód autobusu.
- Nie ma mowy. Po za tym komu by się chciało.. - przeciągnął Anastasi.
- Ale to świetny pomysł! Nawdychamy się tego spalskiego powietrza! To nam dobrze zrobi. - pełen entuzjazmu Krzysiek zaczął wymachiwać dłońmi.
- No dobra.. Ale nie szlajajcie się po barach. - dodał Andrea kiedy wychodziliśmy z autokaru. - Pilnujcie Marysi!
- Już my się nią zajmiemy! - dopowiedział Zibi przytulając mnie do siebie.
- Zibi przestań. - wyplątałam się z jego objęć.
- No przepraszam.
- No nie ma za co. - dźgnęłam go palcem w żebro co zdecydowanie go rozdrażniło. Zaczął mnie łaskotać. Co za idiota łaskocze na środku drogi dziewczynę i to jeszcze w obcasach!
- Pomóż mi! - szybko schowałam się za Winiarskim.
- Nawet Winiar Ci nie pomoże. - zaśmiał sie Bartman próbując mnie złapać ale Michał nie dał za wygraną.
- Zbyszek ogar. - klepnął go w plecy.
- No dobra.. Ale i tak masz przechlapane! - zagroził mi palcem i dołączył do Igły i Nowakowskiego, którzy zawzięcie dyskutowali.
- Dziękuję! - wspięłam się na palcach i cmoknęłam Michała w policzek.
- Chyba muszę częściej Cię ratować. - oboje się zaśmialiśmy.
_________________________
Mamy i drugi rozdział! Marysia złapała kontakt z naszymi złotkami
i wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Z powodu końca ferii co się wiąże ze szkołą następny rozdział nie
wiem kiedy będzie. Może jakoś w środę. Następne będą
dodawane raz w tygodniu lub dwa. W zależności
czy będę mieć czas. Na ten moment dziękuję, że tutaj wchodzicie
i życzę miłego czytania! :*
+ Resovia wygrała z Delectą! Jestem cholernie szczęśliwa :D
Teraz czas na finał z ZAKSĄ. zapowiada się ciekawie. :D
-
Super blog :) czekam na następny rozdział z niecierpliwością :) Mam nadzieję, że będzie szybciutko ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, K. ;)
Ciekawie się zapowiada. ; D
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Marysia będzie albo z Zibim, albo Winiarem . ; p
Japierdziele nie moge... Czy wszyscy muszą pisać opowiadania z siatkarzami.? To jest dość przereklamowane.. Ale to jest tylko moje zdanie.
OdpowiedzUsuń